Motto: „Według praw aerodynamiki pszczoła, ze
względu na swoją budowę, kształt i proporcje, nie jest
zdolna do latania. Ale ponieważ nic o tym nie wie, fruwa
sobie wesoło.”
Moją historię rozpoczęłam właściwie tak, jak ta
„nieświadoma pszczółka”, bo przecież 20 lat temu nie
miałam zielonego pojęcia o budowaniu sieci. Nie miałam
również pojęcia, ile nauki czeka na mnie w tej branży.
Po prostu „weszłam w to” i już otworzyły się przede mną
wrota do nowego świata. Do nowego, dającego więcej
wolności, bogatszego i zdrowszego świata.
Mówi się w tej branży, że kto raz poczuł smak
MLM-u, nigdy więcej nie da się zachwiać jego przekonania
o słuszności idei suwerennego życia i pasywnych
dochodów, nie da się zakłócić jego radości, jaką daje mu
kreatywna, a jednocześnie powielająca się, samodzielna
praca i zaangażowanie.
Tak było i ze mną. Pracując jako pedagog, nic nie
wiedziałam na temat network marketingu. Zaczynałam
więc bez informacji zawodowych, a jednak: mój
bezgraniczny entuzjazm, wiara w wiedzę sponsorów
i wypełnianie wskazówek moich wzorców przyniosły
takie sukcesy, o jakich mi się nawet nie śniło, a co dopiero,
żebym była je wyznaczała jako cele od razu po
wstąpieniu do sieci...
Nawet po wielu latach aktywnego budowania sieci,
już jako niezależny trener firmy, najlepiej współpracowało
mi się z tymi osobami, które z entuzjazmem działały w
celu osiągnięcia swoich marzeń, wierzyły w misję firmy,
we wskazówki swoich sponsorów, z zaangażowaniem
pomagały swym współpracownikom, przekazując
zdobytą wiedzę i praktyczne doświadczenia w sposób
możliwy do powielenia.
Pamięć tego dnia, kiedy Laszlo Gaal zaproponował
mi członkostwo w powstającym wówczas, nowym
klubie, z wielką atencją pielęgnuję w moim sercu jako
wstęp do nowego, poważnego rozdziału mojego życia.
A ponieważ w ciągu ostatnich piętnastu lat Hanni i
Laci świecili zawsze przykładem tak pod względem zawodowym,
jak i etycznym, dlatego też byłam pewna,
że jako członek tego klubu będę pracować w dobrym
miejscu, z dobrymi ludźmi i w dobrym celu.
Uważam się za osobę mającą szczęście, bo moja
rodzina zawsze jest ze mną: od pierwszego momentu
regularnie jedzą Flavon i uznali ten biznes za rodzinne
przedsiębiorstwo. Dzień w dzień ułatwiają mi pracę,
systematycznie pomagają mi, abym mogła z zapałem i
radością dzielić się z innymi informacją o Flavonie.
Często-gęsto zadają mi pytanie: co stanowi dla
mnie prawdziwy sukces? Otóż, moja odpowiedź jest
bardzo prosta: prawdziwym sukcesem nie są pieniądze,
ani odznaczenia.
Prawdziwym sukcesem są nasi przyjaciele,
którzy w nas wierzą i z którymi współpracujemy.
I tu chciałabym skorzystać z okazji, żeby
podziękować moim drogim przyjaciołom za to, że przyłączyli się
do mnie i dzięki swojej pracy umożliwili powstanie
tej fantastycznej, liczącej już 125 tysięcy osób, grupy.
Niestety, wyrazy podziękowania, które należałyby
się każdemu członkowi mojej grupy z osobna, za ich
zaangażowanie, którym przyczynili się do narodzin
członka Klubu Prezydentówy ( 9 ), członków w randze
Diamond Elite ( 43 ) y Elite ( 78 ) liderówy ( liczba liderów w grupie = 854 // w ilu krajach = 38 ), osiągnięcia wielu-wielu kwalifikacji na poziom
Team Leadera i Team Leader Plusa, wykraczają poza ramy tego artykułu.
Zamierzam osiągnąć to, aby Flavon Group mógł
zapłacić maksymalny bonus prezydencki wszystkim
moim liderom! Wszak będzie to oznaczało, że wszyscy
moi przyjaciele i współpracownicy osiągnęli najwyższy
- wymarzony przez rodzinę Gaal - poziom kierowniczy
i rozkoszują się jego walorami
zdrowiem oraz sukcesem!
" MAKE JAM
. . . . . . . . . . NOT WAR "